poniedziałek, 6 maja 2013

O odstawieniu prostownicy.

Czyli dokładnie jak to u mnie było.

Wpis inspirowany ostatnim postem u Anwen.

Wyprostowany wypłosz.
Włosy prostowałam zawsze gdzieś od 11-12 roku życia, tylko że wtedy robiłam to po myciu używając gorącego nawiewu suszarki i szczotki ( cwana mała bestia ). Mając lat chyba 19 czy coś takiego kupiłam na Allegro swoją pierwszą prostownicę. Nie mam pojęcia jak mogły mi się wtedy podobać idealnie proste włosy, skoro miałam takie ładne naturalne fale. Wtedy oczywiście nie widziałam fal, tylko krzywe niepokorne włosy, które koniecznie trzeba wyprostować. Więc prostowałam do spółki z farbowaniem, są niskoporowate więc się trzymały całkiem nieźle. Do czasu głupiego pomysłu z rozjaśnianiem na własną rękę. Gdy zauważyłam że włosy skracają się zamiast rosnąć, pomyślałam sobie że coś jest mocno nie tak. I faktycznie było bardzo nie tak. Końcówki suche, kruche, porozdwajane, wysokoporowate i wszystkie plagi włosowe prócz łupieżu chyba...

Z początku prostowałam jeszcze grzywkę, ale jak i na niej znalazłam zniszczone końcówki, to dałam spokój.   No ale jak tu jejku, w krzywych włosach dalej funkcjonować? Zaczęła się walka o skręt, gdyż upięcia nie wchodziły w grę (chyba że na noc). Najbardziej ze wszystkiego nie podobam się sobie w upiętych/związanych włosach. Więc nie pozostało mi nic innego jak pokochać fale i zawalczyć o skręt. Dobrze że Minek jest taki wspaniały, że kocha moją  100% naturalność.
Wspierana i motywowana w taki sposób, podjęłam natychmiastową decyzje o zaprzestaniu prostowania i farbowania i od tamtego czasu ani razu nie użyłam prostownicy ani suszarki, a minęły prawie 3 miesiące. Wiem ze to nie prostownica zniszczyła mi włosy ale na pewno nie pomogła w utrzymaniu ich kondycji. No jejku ale loczki są takie śliczne. Moje nastawienie zmieniło jedno zdjęcie:

Tak, tutaj zaczęłam szukać pomocy.
Nie wiem czy to są naturalne fale, ale na pewno mocno na mnie to zdjęcie podziałało. Naoglądałam się przy okazji pięknych loków i mi się takie zamarzyły.
Prostownicy nawet nie schowałam do szafki, bo po prostu nie kusiła. Wisi sobie dalej na wieszaczku przy lustrze, porzucona, zapomniana. Grunt to zaakceptować fale, wydaje mi się nawet, że włosy falowane są bardziej kobiece niż proste druty, aczkolwiek nie każdy musi się z tą opinią zgadzać. Dla jednego będzie tak, a ktoś inny z kolei powie że nieprawda, że najbardziej intrygujące są dziewczyny z włosami a'la obecna Miley Cyrus.

Ja pokochałam moje loczkardy. Chociaż mnie czasem denerwują... 
Dało się? Dało się, więc nie poddawajcie się dziewczyny!

Mehbka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...