czwartek, 25 kwietnia 2013

Wierzbiście

Zrobiło się ciepło, zachciało mi się ogrodu, jak zwykle zresztą na wiosnę. Od trzech lat mieszkam na wsi w domu z ogrodem, który zastałam zawalony gratami,  zarośnięty chwastem wszelkim i zdawać by się mogło że bez przyszłości. Ale nie gdy Mehbka jest na pokładzie!
Przez trzy lata odgruzowałam nieco odchwaściłam, posadziłam parę roślinek i jest do ludzi, chociaż nadal nie tak pięknie jakbym chciała. Do rzeczy.

Dawno temu odkryłam że wierzby wszelkie niesamowicie łatwo i bezproblemowo puszczają korzenie, więc pewnym było że wierzby będą swoistym "Must Have" mojego ogrodu.

Wystarczy gałązka zerwana z drzewa i wsadzona do wody na jakiś tydzień może dwa i puszcza
korzonki. Taką można już wsadzać do ziemi, trzeba tylko często podlewać bo lubią wilgoć. Do tej pory rwałam jakieś takie krzakowate wierzby, nie znam nawet nazwy (hahaha amator ze mnie), ale na ostatnim spacerze z Minkiem trafiliśmy na krajobraz po wycince gałęzi z nadbrzeżnych wierzb. Tych płaczących. Wzięłam całe naręcze do domu i na tydzień wrzuciłam do wody. Dziś już posadzone i puszczają pączki. Za chwilę idziemy po jeszcze bo zabrakło kilku do obsadzenia płotu. Przy okazji wymyślimy (Minek wymyśli) jakąś furtkę by mi pies nie właził.

Wierzbka zajęła zaszczytne miejsce na rabatce.
Widać jeszcze pozimowy syf i parę chwastów, odchwaszczanie zostawię na inną okazję, najpierw wierzby.

Mehbka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...